Pracodawca, kórego pracownik przyszedł chory do pracy z powodu braku odpowiednich przepisów, nie może odsunąć go od obowiązków pracowniczych.
Podczas tegorocznej epidemii grypy w ciągu półtora miesiąca zachorowało 1,2 mln chorych, a łącznie w całym sezonie grypowym zostało zdiagnozowanych aż 3 mln chorych. Szacuje się, że nawet drugie tyle osób może chodzić do pracy pomimo choroby i przekazywać zarazki współpracownikom.
Okazuje się, że w przepisach brakuje wyraźnej podstawy do tego, aby odesłać takiego pracownika do domu, aby się wykurował i nie zarażał pozostałych. Pracowadwca może jedynie wysłać chorego pracownika na badanie kontrolne albo nawet nakazać mu opuszczenie miejsca pracy, gdy jednak ten się uprze, że nie pójdzie do lekarza, bo to nie grypa, tylko alergia, szef nie będzie miał jak tego zweryfikować i odsunąć go od pracy. Weryfikacji stanu zdrowia zatrudnionych nie można także uznawać za obowiązek pracodawcy. Przedsiębiorcy nie są bowiem lekarzami i nie są w stanie postawić diagnozy. System jest tak skonstruowany, że zakłada rozsądek zatrudnionych i że gdy są chorzy, to skorzystają ze zwolnienia lekarskiego.
W przypadku epidemii grypy i nieobecności nawet wszystkich pracowników, pracodawca musi czekać na ich powrót do zdrowia.
W sytuacji, w której pracodawca dopuścił chorego pracownika do pracy, a ten z powodu osłabienia i złego samopoczucia doprowadzi do poważnego wypadku w pracy, to spowoduje to prawnopracownicze, administracyjnoprawne cywilnoprawne oraz nawet karnoprawne konsekwencje.