Zeszłotygodniowe spadki w na bliskim wschodzie już u lamusa, czyżby domniemany kryzys był tylko chwytem marketingowym, który nie do końca się sprawdził? Niekoniecznie, Ci co mieli zyskać zyskali, ale o tym w osobnym artykule.
Sednem moich dzisiejszych przemyśleń est JAPONIA. Na tym kraju nie skupiam się tylko ze względów czysto finansowych i pochodnych, kulturalnie kraj kwitnącej wiśni ma tyle do zaproponowania, że na samą myśl o przechadzce pośród tysięcy straganów z wystawionymi głowami rekinów, perfumami o zapachach przyciągających największych amatorów wonnych uniesień czy możliwość odwiedzenia jednego z wielu hoteli uciech dostaję palpitacji serca. Przejdźmy jednak do sedna, a moje kulturalne dywagacje zostawię dla siebie.
Wakacje, wakacje i po wakacjach. Dzieci z nowymi tornistrami ruszyły szturmem do nierównej walki z kartkówkami, sprawdzianami czy chociażby zmierzłymi belframi, którzy za punkt honoru nierzadko stawiają sobie zgnębienie jak największej liczby swoich podopiecznych. Analogicznie możemy odnieść się do rynków finansowych, które jak pokazuje historia, jesienią są nam w stanie dużo zaoferować, zarówno In plus, jak i In minus.